Contents
Już podczas pierwszego kontaktu z gadżetem byłam zachwycona tym, jak starannie był on zapakowany w proste, ale eleganckie pudełko, które doskonale nadaje się do tego, żeby wręczyć je komuś na prezent. W środku znajdowała się ładowarka, instrukcja obsługi, dyskretny woreczek do przechowywania (który swoją drogą według mnie powinien być obowiązkowy dołączany do każdego gadżetu erotycznego), no i to co mnie najbardziej interesowało, czyli Avery. Silikon z którego wykonany jest wibrator jest niesamowicie przyjemny w dotyku i trudno się powstrzymać od ciągłego dotykania go, a pofałdowana powierzchnia zabawki tylko wzmacnia to wrażenia. Jednak już po pierwszym włączeniu pojawił się pewien problem
Gadżet jest niestety bardzo głośny. Niby człowiek wiedział, że praktycznie zawsze gadżety z tego typu mechanizmem są dość głośne, ale jednak się łudził. Dla mnie jako osoby, która mieszka w mieszkaniu z trójką współlokatorów (jeśli to czytacie, wybaczcie, że tu o was wspominam), cichość działania zabawki jest czymś bardzo ważnym, więc jeśli wiesz, że głośny mechanizm działania będzie dla ciebie problemem, Avery może nie być najlepszym wyborem. Jednak pomimo ukłucia rozczarowania, nie zamierzałam od razu spisywać gadżetu na straty i poczekałam, aż będę miała całe mieszkanie dla siebie, aby po raz pierwszy sprawdzić jego działanie w praktyce.
Część dopochwowa gadżetu jest sztywna, co w połączeniu z charakterystycznym wygięciem sprawia, że bardzo dobrze przylega ona do mojego punktu G i go stymuluje. Również końcówka do łechtaczki jest świetnie wyprofilowana, u mnie od razu umiejscowiła się ona tam gdzie powinna. Gdy tylko włączyłam wibrator, od razu wiedziałam, że nie ma się o co obawiać, jeśli chodzi o jego działanie. Zaczęłam od bardzo płytkich trybów pulsacji, aby się przekonać, jak się z taką stymulacją czuję, jednak bardzo szybko przeszłam do tych bardziej intensywnych i głębszych trybów, bo te najdelikatniejsze są według mnie są dość stłumiane przez wibracje. Także więc u mnie aby w pełni cieszyć się możliwościami gadżetu musiałam włączyć te bardziej intensywne tryby, ale gdy już to zrobiłam droga do orgazmu była bardzo krótka. Polecam ten gadżet zwłaszcza osobom, które nie przepadają za głęboką penetracją, bo według mnie gadżet ten doskonale stymuluje przede wszystkim początkowy odcinek pochwy.
To do czego mogłabym się poza głośnością jedynie przyczepić, to dość skomplikowany panel sterowania, z którym warto się zapoznać jeszcze przed pierwszym użyciem gadżetu. Tuż po włączeniu gadżet zaczyna działać w trybie środkowym, co jest rzadkością, gdyż zazwyczaj jako tryb domyślny ustawiony jest ten najmniej intensywny. Także nauka sterowania obiema końcówkami zabawki i zmiana trybów wymagała ode mnie zajrzenia do instrukcji, co zazwyczaj pomijam, od razu przechodząc do części „praktycznej”. Jednak gdy już cały ten techniczny aspekt opanujemy, możemy się w pełni oddać zabawie.
Na koniec mogę więc powiedzieć: Jestem na tak! Pod względem działania Avery spełnił moje oczekiwania, a nawet je przekroczył. Pomimo że zazwyczaj preferuję zabawki służące tylko do stymulacji łechtaczki, to ten wibrator zachęcił mnie do tego, aby częściej sięgać po gadżety, które umożliwiają czerpanie przyjemności również ze stymulacji pochwy.
„Ale spora bestia” było pierwszym co pomyślałem, kiedy w moje ręce wpadł ten najnowszy masturbator. Alex Neo 2 rzeczywiście jest sporych rozmiarów, ale jest to konieczne, żeby pomieścić wszystko co ma nam do zaoferowania. Już samo opakowanie i proces rozpakowywania mocno sygnalizują nam, że mamy do czynienia z produktem premium. Całość jest solidnie wykonana i bardzo elegancka. Z wyglądu Alex Neo 2 najbardziej przypomina mi dużej wielkości termos. Wewnątrz plastikowej tuby znajdziemy rękaw wykonany z miękkiego elastomeru z licznymi stymulującymi wypustkami.
To co wyróżnia go spośród innych masturbatorów, to mechanizm, dzięki któremu wkład porusza się intensywnie w górę i w dół. Dzięki temu masturbatora możesz używać praktycznie bez użycia rąk, a Alex zrobi całą robotę za Ciebie. Przy dużej ilości lubrykantu doznania są naprawdę intensywne i bardzo dobrze imitują seks z partnerką. Plusem jest to, że ze względu na swoją wielkość masturbator stymuluje całego penisa, a nie samą żołądź oraz że ruchy nie tracą na sile, kiedy wkładamy do środka penisa. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to głośność. Co prawda jest to norma przy tego typu gadżetach, ale ze względu na mechanizm i dużą moc Aex Neo 2 generuje też trochę hałasu.
No i na koniec najlepsze, czyli funkcja interaktywna. Oprócz klasycznych rzeczy, które zwykle oferują nam gadżety na aplikację – czyli więcej dodatkowych trybów, możliwość sterowania dźwiękiem czy zdalnego sterowania z drugiego końca świata - Alex Neo 2 posiada funkcję, z którą jeszcze się nie spotkałem. W paru prostych krokach jesteśmy w stanie połączyć masturbator z wybranym filmem 2D na popularnych stronach dla dorosłych jak np. Pornhub. Ruchy masturbatora synchronizują się wówczas z ruchami aktorów, co daje nam ciekawe doświadczenie. Na mnie działa to bardzo stymulująco. Wybór filmów na stronie jest też bardzo duży, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę, że Alex Neo 2 świetnie sprawdzi się każdemu mężczyźnie, który poszukuje realistycznych doznań i chce doświadczyć czegoś nowego.
No koniec możemy więc oboje zgodnie przyznać, że gadżety spełniły oczekiwania każdego z nas i że będziemy na pewno do nich regularnie wracać. Naszym zdaniem zarówno Avery jak i Alex Neo 2 są odzwierciedleniem tego, czym kieruje się Svakom tworząc swoje gadżety i z czystym sumieniem możemy Wam je polecić. Jeśli tylko jeszcze marka ta popracuje nam cichszym działaniem swoich zabawek, to będzie naprawdę trudno znaleźć jakąkolwiek ich wadę.