Afrodyzjaki to substancje zwiększające popęd seksualny oraz pożądanie. Już od wieków ludzie szukali sposobów na pobudzenie kochanka oraz wzmocnienie swoich możliwości erotycznych. Sama nazwa afrodyzjaku pochodzi od pięknej greckiej bogini miłości, pożądania i płodności – Afrodyty. By uczynić swoje miłostki jeszcze bardziej ekscytującymi, przyrządzała ona swoim wybrankom potrawy z owoców morza. Podobno również sam najsłynniejszy kochanek i uwodzicie wszech czasów, Giacomo Casanova, zjadał na śniadanie aż 50 ostryg.
W starożytności wierzono, że pewne produkty zapewniają płodność, dodają energii, wigoru i zwiększają aktywność seksualną. Nazwano je afrodyzjakami od imienia greckiej bogini piękna i miłości - Afrodyty. Stosowane z umiarem (najlepiej działają w niewielkich dawkach!) miały wzmacniać organizm, pobudzać, zwiększać płodność i potencję.
Contents
Od stuleci wino uważano za lekarstwo na stres, bo relaksuje i odpręża, w dodatku pobudza zmysły. Ale nadmiar wysokoprocentowych napojów osłabia popęd i sprawność seksualną. U pań może wywołać kłopoty z nawilżeniem pochwy, a u panów - z erekcją.
Choć w pierwszej chwili alkohol sprawia, że krew krąży szybciej, wkrótce osłabia organizm i usypia, zamiast pobudzać. Oprócz czerwonego wina za afrodyzjaki uznaje się zielony likier Chartreuse, brandy z moreli, Chateau Yquem, białe porto, wermut i oczywiście szampan. Czekolada działa inaczej. Napój przyrządzony z nasion kakaowca był uważany za silny afrodyzjak (najlepiej działa po spożyciu dużych dawek). Swoją miłosną moc zawdzięcza prawdopodobnie teobrominie, która działa podobnie jak kofeina. Zwiększa wydzielanie neuroprzekaźników - serotoniny, adrenaliny i noradrenaliny - usuwa zmęczenie i poprawia nastrój.
W romantyczny nastrój miały wprowadzić wybrankę szparagi. Ze względu na charakterystyczny (falliczny) kształt uważano je w starożytności za afrodyzjaki. Gotowane na parze, zanurzane w sosie ze stopionego masła, soku cytrynowego i kaparów (koniecznie jedzone palcami!) były doskonałym miłosnym preludium.
Sugestywny kształt mają też banany. Jeden z islamskich mitów mówi, że gdy Ewa i Adam zostali wygnani z raju, okrywali się liśćmi bananowca, a nie figowymi. Przekrojony wzdłuż banan polany sosem z gorzkiej czekolady to deser, któremu nie oprze się żadna kobieta. W romantycznym menu kochanków jest też słodka i odżywcza marchewka. Jej kształt nasuwa pewne erotyczne skojarzenia. Obfituje w witaminy (A, B i C) i minerały.
Starożytni podawali marchewkę z kardamonem. Do przygotowania lekkiego miłosnego deseru nadają się poziomki i truskawki. Można też dodać kilka migdałów - symbol płodności, w krajach śródziemnomorskich podaje się je na weselach i chrzcinach.
Afrodyzjaki pobudzają zmysły aromatami
Miłosne dania dla pań miały korzenny aromat. Szczególnie ceniony był anyżek, który delikatnie pobudza organizm, wspomaga trawienie i działa rozkurczowo. Dość podobny zapach dają goździki - od wieków wykorzystywane do przyprawiania gorącej czekolady oraz przyrządzania miłosnych eliksirów, np. grzanego piwa i wina.
Kardamon zapieczony z jabłkami w cieście miał pomóc w zdobyciu serca wybranki. Podobnie działał kminek, który uznawano niegdyś za czarodziejskie ziele - podany w napoju wzbudzał wielkie uczucia.
Inny składnik miłosnych trunków to kolendra. Sukces w miłosnej grze zapewnić miały trufle, które mają specyficzny zapach feromonów świni. Działają pobudzająco i zwiększają wrażliwość skóry na dotyk. Podobną moc miał seler o zapachu zbliżonym do trufli. Zupa selerowa przybrana świeżymi liśćmi kolendry to znakomity pomysł na danie kolacyjne dla zakochanych.
Do przyprawiania deserów znakomita jest wanilia - w kamasutrze uważa się ją za jeden z najsilniejszych afrodyzjaków.
W dzisiejszych czasach wielu panów ma oczywiste problemy z erekcją. Palenie papierosów, wszechobecny stres jak i picie kawy, z dnia na dzień osłabiają erotyczne atrybuty, robiąc z mężczyzn najsłabsze ogniwa w przedłużaniu gatunku. Na szczęście z pomocą przychodzi granat. Brunatny owoc pełen antyoksydantów i likopenu uzdrawiająco działa na organizm, pozbywając się zakrzepów w układzie krwionośnym. Odświeża również receptory czuciowe, wzmacniając doznania. W Stanach Zjednoczonych dosyć często stosuje się właśnie sok z granatu, dla problemów z erekcją. Rezultaty mocno stawiają naturę, przed chemicznymi tabletkami.
Naturalne afrodyzjaki to prosto dostępne pomoce, przy miłosnych doznaniach. Aby fantastycznie urozmaicić swoje życie seksualne, wystarczy parę złotych w kieszeni i odpowiednia wiedza. Pamiętajmy, aby nie przesadzać z ilością, co za dużo to niezdrowo. Jeżeli szukamy subtelnych wrażeń, to afrodyzjaki mają być tylko elementem całego spektaklu, nie jego podstawą. Nikt nie musi się obawiać tego, że można odurzyć kogoś truskawkami, więc jest to metoda bezpieczna a przede wszystkim zdrowa. Sami sprawdźcie, jak zmienią się wasze doznania, kiedy przed pójściem do łóżka, zrobicie sobie owocową kolację.