Naszła mnie ostatnio myśl o tym, jak wiele oferuje nam rynek gadżetów erotycznych i przez chwilę pomyślałam, że zbyt wiele. Przez co aż chce się wrócić do klasyki, a tą bez wątpienia dla każdej z nas jest wibrator króliczek. Zwany na miliony sposobów, ale chodzi o to, że oprócz penetracji oferuje nam również stymulację łechtaczki. Świetna sprawa, szczególnie kiedy do czynienia mamy z pięknym i do tego świetnym jakościowo sprzętem.
Contents
Pierwsze wrażenie o zabawce jest dobre, kocham kolor bordowy i do tej pory jeszcze nie znalazłam nic w tak idealnym odcieniu. Opakowanie jest znośne, nie jest to luksus i elegancja, ale to dość typowe dla brytyjskiej marki. Zwykłe kartonowe pudełko, zabawka otulona wewnątrz kawałkiem plastiku, a pod nim instrukcja i ładowarka. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś podał mi ten wibrator schowany w sztywne, eleganckie pudełko jak np. produkty Svakom to byłabym przekonana, że to produkt z naprawdę wysokiej półki.
Zapomnijmy o pudełku, które choć ma ładną grafikę to nie spełni roli schowka na zabawkę(przynajmniej niezbyt długo). Sam wibrator jest wykonany bardzo porządnie. Jest elastyczny, a więc duży plus dla firmy. Ma dwa, oddzielnie pracujące motory. Posiada diodę led, która informuje nas o poziomie naładowania oraz zmienia kolory podczas pracy. W zależności od wybranego trybu i choć nie ma to żadnej ważniejszej funkcji to jest po prostu urocze i dodaje całości elegancji. Panel sterowania jest prosty i intuicyjny- mamy 2 guziki, każdy odpowiada za konkretny motor.
Dzięki temu możemy łączyć mocny tryb wibracji w większej części zabawki z trybem pulsacyjnym w części na łechtaczkę, lub po prostu bawić się trybami, których mamy do wyboru aż po 10 w każdym z motorów. Jeżeli chodzi o samą wibrację to muszę przyznać, że podoba mi się znacznie bardziej niż w niektórych gadżetach topowych marek. Jest ona głęboka, rozchodząca się równomiernie, nie brzęczy, a cały wibrator pracuje bardzo cicho.
Jego design jest nowoczesny, od kształtu wypustki, przez charakterystyczne żłobienia w części stymulującej punkt G. W tej stymulującej łechtaczkę, aż po kolorystykę- Every Girl występuje w kolorze bordowym, błękitnym i czarnym.
Wibrator wykonany jest z bardzo delikatnego i miękkiego silikonu, który świetnie zachowuje się w kontakcie z żelami wodnymi. Mówiąc o żelach wspomnę też o higienie i wodoodporności.
Zabawka oczywiście jest wodoodporna. Możemy użyć jej w wannie, pod prysznicem, w basenie, czy gdzie nam podpowie fantazja. Jednak jeżeli chodzi o higienę, to jest mały problem. Silikon utrzymać w czystości jest łatwo, ale przy tym wibratorze musimy skupić się na żłobieniach, bo to tam lubi zbierać się żel i śluz, a z nimi bakterie. Oczywiście nie mówię, że jest to wada. Nie łudźmy się, coś za coś, te żłobienia naprawdę robią robotę, a minutka dłużej przy myciu zabawki nie zbawi nas.
Wibracje, wygląd i kształt to chyba już wystarczająco, żeby przekonać do zakupu. Ale tak jak już wspomniałam wybór trybów jest tak ogromny, że nie da się nie znaleźć czegoś fajnego. W obu motorach znajdziemy wibracje stałe, narastające i pulsujące. Świetnym połączeniem jest wibracja stała w części dopochwowej i narastająca w części stymulującej łechtaczkę, ale żeby dowiedzieć się więcej musisz sama spróbować! Solo czy z partnerem ten wibrator na pewno spełni swoją rolę i o ile oczekujesz klasyki w nowoczesnym wydaniu to tym wyborem nie będziesz zawiedziona.
Mam nadzieję, że pomogłam w wyborze, do usłyszenia !
Wibrator ze stymulatorem łechtaczki Every Girl możecie zobaczyć tutaj