Rozmowa o seksie z dzieckiem jestnieodłącznym punktem wychowania i przygotowania do dorosłego życia. Zarówno rodzice, jak i ich dzieci nie umieją lub nie chcą rozmawiać o życiu seksualnym i antykoncepcji. Prawie żadne z rodziców nie zbudowało kontaktu z dzieckiem – sprzyjającego zwierzeniom i rozmowom o dorastaniu. Szkoda, bo edukacja seksualna zapobiega przedwczesnemu rodzicielstwu i zostaniu młodocianym dziadkiem.
Contents
Rodzice wciąż czują barierę związaną z edukacją seksualną, co więcej nie mają potrzeby bądź chęci, by uczestniczyć aktywnie w edukacji seksualnej własnego dziecka. Tak wynika z badania CBOS przeprowadzonego na „młodocianych dziadkach” (1) w ramach III edycji Kampanii na Rzecz Świadomego Rodzicielstwa „Kiedy 1+1=3”.
„Młodociani dziadkowie”, którym młodociane rodzicielstwo skomplikowało młodość, ubolewają, że nikt z nimi nie rozmawiał o seksie. Mimo to większość z nich powiela te same błędy wychowawcze, co ich rodzice. Również nie rozmawiali ze swoimi dziećmi na tematy dorastania czy rozpoczęcia współżycia – wyjaśnia prof. n. hum. Zbigniew Izdebski. Wydawałoby się, że w tych rodzinach seks nie powinien być już tematem tabu. Wyniki badania potwierdzają, że nic się w zasadzie nie zmienia w edukacji seksualnej. Dziadkowie jako dzieci narzekali na brak dobrej i rzetelnej edukacji w szkole oraz w domu rodzinnym, a także na brak otwartej dyskusji. Gdy przyszło im stanąć w podobnej sytuacji, kiedy ich dzieci zaczynały dorastać, to niekoniecznie pamiętali, co ten brak wiedzy znaczył dla nich w ich młodości. Najbardziej zaskakujący jest ogrom nieodpowiedzialności rodziców i brak wyciągnięcia wniosków ze swoich niedojrzałych zachowań w młodzieńczych latach.
Jak pokazują badania, także edukacja seksualna w szkole niewiele się zmieniła. Dziadkowie bezpośrednio krytykują stan wiedzy dostarczanej w szkole, określając ją jako niewystarczający. Według nich zajęcia nie są prowadzone przez odpowiednio przygotowaną kadrę, za mało mówi się
o antykoncepcji i konsekwencjach rozpoczęcia współżycia seksualnego. W szkołach nie traktuje się poważnie zajęć wychowania seksualnego, poświęca się tym tematom za mało czasu i nie dostarcza się młodym ludziom niezbędnej wiedzy. W opinii dziadków, także młodzież nie jest gotowa do uczestniczenia w takich zajęciach. Dziadkowie krytykują niepoważne podejście własnych dzieci do zajęć: „młodzież uważa, że już wie”, „młodzi ludzie mają swoje rozumy i jak to młodzi wiedzą lepiej”, „bo chłopcy podśmiewują się z takich tematów”, „dzieci uciekają z lekcji, na których mogłyby się dowiedzieć czegoś o współżyciu, a szkoła nie ma sposobów, żeby zmusić je do chodzenia”, „dzieci się śmieją i z tych lekcji nic nie wynika”.
Według badanych, młodzi Polacy mają dziś do dyspozycji znacznie więcej źródeł informacji niż ich rodzice, kiedy byli w ich wieku. Wśród nich wymienia się Internet, telewizję czy czasopisma kolorowe. Zdaniem respondentów młodzi Polacy, podobnie jak oni sami, na ogół czerpią wiedzę w sposób „spontaniczny”, przypadkowy i niekontrolowany. Ponadto zdaniem dziadków, w dobie Internetu młodzi ludzie mają wiedzę na temat zachowań seksualnych i wiążących się z tym konsekwencji. Ale wykazują brak asertywnych zachowań lub nie potrafią pod wpływem emocji i alkoholu jej wykorzystać. Zdaniem rodziców dzieci są już wyedukowane przez m.in. media, które epatują seksem. Wszystkim ten temat osłuchał się i opatrzył, przez co zarówno rodzice, jak i dzieci uważają, że wszystko o seksie wiedzą. Dlatego rodzice nie mają poczucia winy, iż zaniedbali edukację seksualną własnych dzieci.
Edukacja seksualna: bezradność rodziców
Część respondentów w ogóle uważa, że nie mogła zapobiec wczesnemu rodzicielstwu córki/syna. Większość rodziców czuje się bezradnych, ponieważ nie są autorytetami dla własnych dzieci, które ich nie słuchają i nie chcą z nimi rozmawiać. Świadczą o tym następujące wypowiedzi respondentów:
» Chyba nic nie można było zrobić, jesteśmy bezradni, ta sytuacja nauczyła nas pokory, do życia, do wszystkiego, do naszych oczekiwań (…) . Można mówić, ale co z tego dotrze? Nie ma żadnej gwarancji. Kto będzie słuchał jakiś „dziwnych” opowieści czyli gadania rodziców? Młodzi muszą się przekonać na swojej skórze. Można przestrzegać, nawet trzeba, ale nie można ustrzec. Cała ta sytuacja tyle mnie nauczyła, trzeba przestrzec, uczulać, mówić, ale co dzieci zrobią z tą wiedzą, to nie mamy na to wpływu.
» Czy można im jakoś pomóc? myślę że chyba nie, to jest coś takiego, ten owoc zakazany, że się tak chce go spróbować. Dopiero po wszystkim człowiek zastanawia jakie będą konsekwencje („podwójnie młodociana” rocznik 1970).
» Bo ja wiem jak zapobiec? Moje dziecko było wychowywane i rozmawiało się na ten temat, ale jednak to oni zdecydowali, że stosunek odbył się bez zabezpieczeń.
Edukacja seksualna: rozmowa o seksie jest konieczna
Zdaniem prof. Zbigniewa Izdebskiego rodzice mają prawo oczekiwać, że to inne instytucje, a nie oni, wezmą odpowiedzialność za edukację w zakresie seksualności. Z punktu psychologicznego jest to uzasadnione. Ale to absolutnie ich nie usprawiedliwia, by nie egzekwować od szkoły rzetelnego przedstawiana młodym ludziom wiedzy o wychowaniu seksualnym. Rodzice nie powinni się usprawiedliwiać, że nie mają wpływu na wychowanie swoich dzieci, ponieważ nie są dla nich autorytetem. Widząc, że szkoła się w to nie angażuje, sami tej aktywności też nie przejawiają – mówi prof. n. hum. Zbigniew Izdebski.